Inne
Inne

Prokurator krajowy Edward Zalewski oficjalnie skrytykował we wtorek Centralne Biuro Antykorupcyjne za odtajnienie nagrań i stenogramów podsłuchów z afery hazardowej, w których na jaw wyszła niejasna rola polityków PO: Zbigniewa Chlebowskiego i Mirosława Drzewieckiego.

Zalewski do CBA pismo, w którym zaprotestował przeciwko zdjęciu klauzuli tajności z podsłuchów. Prokurator krajowy zrobił to, choć w poniedziałek jego przełożony - minister sprawiedliwości - kazał CBA odtajnić podsłuchy. Andrzej Czuma zapowiedział wtedy, że upubliczni dokumenty CBA, jeśli Mariusz Kamiński je najpierw odtajni, a potem przyśle do prokuratury. Iwe wtorek do prokuratury trafiło 13 płyt CD z nagranymi rozmowami biznesmenów z branży hazardowej i polityków PO, którzy z nimi rozmawiali.

Wcześniej - pod koniec września - część tajnych materiałów otrzymał sam Czuma, a także premier, prezydent i marszałkowie Sejmu i Senatu. Jednak materiały, które CBA odtajniło i wysłało we wtorek, zawierały więcej nagranych rozmów, które obciążały polityków PO. I gdy te materiały dotarły do prokuratury, to w resorcie sprawiedliwości nastąpił zwrot o 180 stopni.

Reklama

Szef prokuratury krajowej stwierdził bowiem we wtorek, że odtajnienie podsłuchów zagraża śledztwu. Uznał, że m.in. prezydent czy marszałkowie, którzy już wcześniej otrzymali część podsłuchów, teraz mogą je bez obaw je upublicznić. "(...) Podjęta decyzja o zniesieniu klauzuli tajności z wymienionych w Pana piśmie dokumentów może przynieść negatywne skutki dla tego postępowania albowiem w zakresie jakim dysponują nimi ich adresaci nie są one chronione tajemnicą postępowania i mogą być zależnie od ich woli udostępniane innym osobom" - napisał Zalewski do wiceszefa CBA Macieja Wąsika.

Wszystkie tajne materiały - w tym te, w których mowa jest o nowych wątkach - trafiły w końcu do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, a ta wszczęła śledztwo w sprawie afery. Ale ci oskarżyciele także nie zamierzają upublicznić odtajnionych podsłuchów. "Wprawdzie zostały odtajnione przez CBA, ale są objęte tajemnicą śledztwa, a świadkowie, którzy mają zeznawać, nie mogą poznać treści tych materiałów. W prokuraturze nie ma takiej praktyki" - stwierdził rzecznik prokuratury Mateusz Martyniuk.

Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro nie ma jednak wątpliwości, że w materiałach CBA mogą być jakieś niewygodne informacje. "Ta zmiana intencji ministerstwa sprawiedliwości świadczy o tym, że kierowana przez Platformę Obywatelską prokuratura przestraszyła się treści, które są w kompletnym materiale, jaki CBA odtajniło, a potem przekazało prokuratorom" - mówi Ziobro "Dziennikowi Gazecie Prawnej".

Innego zdania jest Sebastian Karpiniuk z PO, szef sejmowej komisji śledczej ds. nacisków. "To prokuratura decyduje o tym, co upubliczniać, a co nie. To prokuratorzy są teraz gospodarzem śledztwa i oni wiedzą najlepiej, co może temu postępowaniu zaszkodzić lub nie" - mówi. "Nie do końca wiemy, jakie fragmenty stenogramów podsłuchów i dokładnie komu CBA zdążyło porozsyłać. Do prokuratury także dzisiaj wpływają z CBA nowe materiały z bardzo różnymi, dziwnymi datami" - dodaje Karpiniuk.