Premier Donald Tusk podkreśla, że w świetle tysięcy protestów i komunikatów Sądu Najwyższego, nie jest znany precyzyjny wynik wyborów. Premier stwierdził, że tylko dokładne sprawdzenie wszystkich nieprawidłowości da pewność co do wyniku wyborów. Wydaje się, że mało prawdopodobne jest, aby skala nieprawidłowości wypaczyła w sposób zasadniczy wynik wyborów – powiedział Tusk, dodając jednak, że to tylko jego osobista ocena. Premier przyznał, że rozumie emocje wokół sprawy, ponieważ każdy Polak chce mieć pewność, że jego głos został poprawnie policzony.
SN potwierdza nieprawidłowości, ale nie widzi wpływu na wynik
W piątek Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego ogłosiła swoje stanowisko:
- Zarzuty są zasadne: Sąd Najwyższy uznał za zasadne zarzuty protestów wyborczych wobec 11 obwodowych komisji wyborczych, gdzie doszło do nieprawidłowości.
- Brak wpływu na ogólny wynik: Jednocześnie SN uznał, że te nieprawidłowości nie miały wpływu na ogólny wynik wyborów.
- Żądanie weryfikacji: Tusk podkreślił, że chciałby, aby każda chwila do czasu podjęcia ostatecznej decyzji została wykorzystana na sprawdzenie "każdej wątpliwej sytuacji".
Premier Tusk poruszył także problem legalności Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Tusk przyznał, że "instytucje, które wydają taka formalną ocenę o ważności wyborów, nie są uznawane za legalne przez tę demokratyczną stronę, ale także przez np. trybunały europejskie". Jego rolą jako premiera jest zadbanie, aby emocje nie zakłóciły funkcjonowania państwa.
Tusk zapowiedział, że będzie rozmawiał z partnerami w koalicji, aby uniknąć bojkotu czy awantury w przypadku zwołania Zgromadzenia Narodowego w celu zaprzysiężenia nowego prezydenta.