"Wydajemy miliardy, kupujemy nową broń, technikę, umacniamy pozycje. Robimy to dlatego, że nigdy nie wykluczaliśmy takiego wariantu. Mamy pełne prawo wyzwolić te ziemie na drodze wojny. Prawo międzynarodowe daje nam taką możliwość" - mówił wczoraj w telewizji Alijew.

Reklama

Zamieszkany w większości przez Ormian Górski Karabach oderwał się od Azerbejdżanu w wyniku wojny domowej na początku lat 90. Seperatystyczne władze w Stepanakercie utrzymują faktyczną niepodległość regionu, korzystając z poparcia Armenii.

Komentatorzy interpretują słowa prezydenta jako formę nacisku na Ormian. Wczoraj w Monachium zaczęła się kolejna runda rozmów Alijewa z jego ormiańskim odpowiednikiem Serżem Sargsjanem. Nerwowe reakcje Baku są też tłumaczone poczuciem zdrady ze strony jego tradycyjnego sojusznika – Turcji, która bez konsultacji z Azerbejdżanem zaczęła normalizować stosunki z Erywaniem.Azerbejdżan grozi