Chodzi o zakazy sprawowania przez byłych agentów wyższych funkcji w Zgromadzeniu Narodowym, parlamentarnych komisjach bezpieczeństwa i ładu wewnętrznego, polityki zagranicznej i obronności, oraz uczestniczenia w parlamentarnych delegacjach zagranicznych.

Zakazy te wprowadzono po wyborach parlamentarnych w lipcu br. na wniosek centroprawicowej Niebieskiej Koalicji, która sprzeciwiła się zamiarom rządzącej partii GERB, aby mianować historyka Bożydara Dymitrowa na przewodniczącego parlamentarnej komisji kultury. Wiadomo było, że Dymitrow ma teczkę w SB jako były współpracownik. Ostatecznie premier Bojko Borysow wprowadził Dymitrowa do rządu, tworząc dla niego specjalne stanowisko ministra bez teki i oświadczając, że osobiście odpowiada za swój wybór.

Trybunał Konstytucyjny orzekł, że zakazy w regulaminie parlamentu ograniczają konstytucyjne prawa posłów oraz naruszają zapisaną w konstytucji równość wszystkich obywateli wobec prawa.

Bułgarska ustawa lustracyjna nie zakazuje pełnienia funkcji publicznych po ujawnieniu faktu współpracy z byłymi służbami specjalnymi okresu komunistycznego.

W obecnym parlamencie zasiada ośmioro agentów: pięciu z nich to członkowie tureckiego Ruchu na rzecz Praw i Swobód, troje - rządzącej partii GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii).

W rządzie są dwie osoby związane niegdyś ze służbami specjalnymi: Bożydar Dymitrow oraz wiceminister spraw wewnętrznych Pawlin Dymitrow. Trzeci były agent, wskazany przez komisję ds. badania i ujawnienia archiwów byłej SB, wiceminister spraw zagranicznych Krasimir Kostow, podał się do dymisji po publikowaniu raportu komisji.









Reklama