Urzędujący prezydent zwyciężył w cuglach, zdobywając ponad 60 proc. głosów. Opozycja oskarżyła władzę o fałszerstwo, ale nie poważyła się na uliczne protesty. Taki był finał wyborów w Abchazji – republice uznawanej tylko przez Rosję, Nikaraguę i Wenezuelę. Zaś Gruzja – która wciąż uważa Abchazję za część swojego państwa – nazwała głosowanie farsą wyreżyserowaną przez Moskwę. Na Zakaukaziu bez zmian.

Reklama

Z punktu widzenia wielkiej polityki wybory niewiele zmieniają, bo każdy z pięciu kandydatów był zgodny w trzech sprawach: Abchazja musi pozostać suwerennym krajem, Rosja ma być dalej jej najbliższym partnerem oraz nie ma mowy o powrocie ponad 240 tys. gruzińskich uchodźców, którzy uciekli stąd już 16 lat temu, po pierwszej z wojen o Abchazję.

– Jakie są więc różnice między kandydatami? – pytałem abchaskiego prezydenta Siergieja Bagapsza. – Moi konkurenci mają bardzo ciekawe programy dotyczące rozwoju kraju. Problem w tym, że ja taki program od dawna realizuję – odparł.

Opozycja nie pozostaje mu dłużna. Dwaj najpoważniejsi kontrkandydaci Bagapsza: Raul Chadżimba (były wiceprezydent, a w czasach ZSRR oficer KGB) i Zaur Ardzinba (dyrektor państwowej kampanii żeglugowej i biznesmen), z którymi rozmawiałem, byli przekonani, że pięć lat jego prezydentury było z ekonomicznego punktu widzenia straconym czasem. – Przez całą kadencję pan Bagapsz wiele obiecywał. I na tym się skończyło – mówił mi Ardzinba.

Reklama
Wściekłość opozycji

W czasie głosowania atmosfera w Suchumi była senna. Temperatura wzrosła dopiero, gdy trzech opozycyjnych kandydatów zwołało konferencję prasową, by opowiedzieć o fałszerstwach wyborczych. Wszyscy zwracali uwagę na to, że na listach wyborczych przyrasta nazwisk, niektóre urny wyborcze nie są zapieczętowane, a przed wieloma komisjami ustawiają się długie kolejki chętnych do głosowania.

Najgroźniej zabrzmiało oświadczenie Raula Chadżimby, który publicznie stwierdził, że działania władz "mogą zachwiać równowagę" i być "detonatorem". – Co pan miał na myśli? – spytałem go. – Chodziło mi o to, że jeśli fałszerstwa będą się powtarzać, to społeczeństwo będzie bardzo niezadowolone i może nie skończyć się tylko na słowach – odparł. Jego słowa zyskują na znaczeniu tym bardziej, że z opozycją sympatyzuje silna w Abchazji organizacja weteranów wojny z początku lat 90. ȁE;AruaaȁD;, a jej szef Wadim Smyr – jednoręki posępny kombatant – milcząco przysłuchiwał się konferencji opozycjonistów.

Pewność władzy
Reklama

Władza była jednak pewna siebie. Szef Centralnej Komisji Wyborczej Batał Tabagua przekonywał, że wybory były transparentne. Przepraszał jedynie za kolejki do urn.

Bagapsz liczył na zwycięstwo w pierwszej turze. Kiedy pojawiły się pierwsze przecieki, że rzeczywiście tak się stało, po cichu zwiększono ochronę budynków rządowych i telewizji. Pamiętał zapewne, jak w 2004 r. jego uzbrojeni zwolennicy ȁE;potwierdziliȁD; jego wyborczy triumf, wdzierając się do siedziby dotychczasowego prezydenta.

Z kolei Moskwa, która w poprzednich wyborach popierała Chadżimbę, tym razem starała się zachować neutralność. – Wszyscy kandydaci i tak chcą z nami współpracować, nie ma większej różnicy. Najważniejsze, żeby wszystko przebiegło spokojnie. Tym bardziej że w pobliskim Soczi w 2014 r. odbędzie się zimowa olimpiada, w którą Rosja włożyła masę pieniędzy – tłumaczył mi jeden z rosyjskich politologów.

Cuda z podpisem

W niedzielę przebieg wyborów pochwalili obserwatorzy z WNP i Zachodu. Ciekawe, że pod stanowiskiem Europejczyków znalazł się nawet mój podpis, choć nie podpisywałem żadnego oświadczenia, a nawet nie wiedziałem, że takie istnieje.

Szef Centralnej Komisji Wyborczej, z którym rozmawiałem na ten temat, był zdziwiony. – Dokument wpłynął na moje ręce, osobiście wykreślę pana nazwisko – obiecał. Dla pewności napisałem wyjaśnienie, że bez mojej wiedzy posłużono się moim nazwiskiem.

Wczoraj wieczorem, kiedy okazało się, że według nieoficjalnych jeszcze danych Siergiej Bagapsz zebrał ponad 60 procent głosów, opozycjoniści najwyraźniej stracili rezon. W sztabach trwały ożywione narady co dalej. Wiadomo, że Raul Chadżinba chce protestować w Centralnej Komisji Wyborczej i w sądzie. Mimo to ulice były spokojne i wyglądało na to, że jego zwolennicy nie zdecydują się na protesty.