Prawdziwa bitwa na pięści i łokcie wybuchła przed wejściem do budynku Rady Najwyższej. Zwolennicy Janukowycza nie chcieli wpuścić do środka deputowanych "Naszej Ukrainy" i "Bloku Julii Tymoszenko". Polała się krew.

A jutro może dojść do jeszcze większego zamieszania, bo "pomarańczowi" zapowiadają wielką demonstrację w Kijowie, która ma powstrzymać Janukowycza przed przejęciem władzy.

Problem powstał, gdy rozpadła się antykryzysowa koalicja. W jej skład mieli wejść "pomarańczowi" oraz socjaliści. W ostatniej chwili jednak, wbrew ustaleniom z partnerami, lider socjalistów Ołeksandr Moroz zgłosił swoją kandydaturę na szefa parlamentu. Wygrał dzięki głosom partii Janukowycza. Wtedy koalicja legła w gruzach.

Socjaliści wykorzystali moment i dogadali się z "Partią Regionów" oraz komunistami. Jutro chcą utworzyć rząd.