Interes kwitł w najlepsze, gdyby nie przypadek. Milicja zatrzymała do kontroli drogowej samochód wypełniony takimi butelkami z gołębiami. Kierowca auta i jego pasażerowie zaprzeczali, by mieli cokolwiek wspólnego z handlem narkotykami. Ale natury oszukać się nie da. Gdy policjanci wypuścili gołębie, one wróciły do właścicieli i w ten sposób wskazały dilerów.
Gdzie diler nie może, tam gołębia pośle. Tak działo się w kolonii karnej w Astrachaniu, rosyjskim mieście w delcie Wołgi. Dilerzy przerzucali przez mur plastikowe butelki z gołębiami pocztowymi w środku. Każdy ptak do nogi miał przywiązany zwitek z narkotykiem. Więźniowie odbierali przesyłkę, przywiązywali zwitek banknotów jako zapłatę i wypuszczali ptaki. A te wracały do dilerów.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama
Reklama
Reklama