Ale ludzie ginęli do ostatnich minut. O świcie izraelskie bomby zabiły dziewięć osób we wsi Brital. Myśliwce atakowały też miasto Sajda. Ciężkie walki między żydowskimi żołnierzami, a bojownikami Hezbollahu trwały też na południu Libanu. Na razie nie ma informacji o ofiarach.

Do domów na południu Libanu zaczęli wracać uchodźcy. Przed wojną uciekło ponad milion osób. Teraz na drogach tworzą się korki, bo wiadomość o ewakuacji izraelskich żołnierzy rozeszła się po kraju z szybkością błyskawicy. Do Tyru, miasta, które szczególnie ucierpiało w tym konflikcie, jedzie amerykański konwój z pomocą humanitarną.

Ale nie można mieć wątpliwości - to będzie bardzo kruchy rozejm. Obie strony walczyły do ostatnich chwil. Nie ustępowały nawet na krok. Chodzi o to, by móc kontynuować wojnę z dobrych pozycji, po ewentualnym złamaniu zawieszenia broni. Hezbollah i Izrael już zapowiadają akcje odwetowe, jeśli druga strona znów rozpocznie ataki. Izraelskie myśliwce zrzuciły nawet nad Bejrutem tysiące ulotek z taką groźbą.

Przez miesiąc krwawych walk na Bliskim Wschodzie zginęło około 1,1 tys. Libańczyków, ponad 100 izraelskich żołnierzy i około 40 cywilów w Izraelu.