Zawód ułatwił mu kradzież. Bo 50-letni Robert Mang był specjalistą od... systemów alarmowych. Po rusztowaniach remontowanego gmachu wiedeńskiego Muzeum Historycznego dostał się do środka i wyłączył alarm. Zanim zauważono zniknięcie eksponatu, przez sale muzeum przewinęły się dwa tysiące ludzi i wszystkie ślady zostały zatarte.

Jednak Mang połakomił się na nagrodę za oddanie cennego przedmiotu. Zażądał 10 mln euro. Wtedy śledztwo nabrało tempa, a osaczony złodziej sam zgłosił się na komisariat.

Solniczkę, wykonaną w XVI w. przez renesansowego florenckiego artystę Benvenuto Celliniego, zakopał w lesie. W czasie procesu tłumaczył się, że ukradł ją tylko po to, żeby dowieść, jak przestarzały jest system zabezpieczeń muzeum. Najwyraźniej ta linia obrony nie przekonała sądu.