Zbudować bombę atomową jest dość trudno, ale odpalić ją pod ziemią - dziecinnie łatwe. Przechwałki koreańskiego reżimu, że dokonał tego własnymi siłami, są śmieszne. Bo wszystko sprowadza się do odpowiednio głębokiej dziury w ziemi. Musi mieć co najmniej 200 metrów. I nie trzeba do tego żadnych specjalnych konstrukcji.

Dziurę albo kopie się specjalnie, albo wykorzystuje starą kopalnię. W tym ostatnim przypadku wybuch najlepiej przeprowadzić nie w samym szybie, a w bocznym chodniku. Umieszcza się tam ładunek i zasypuje. Jeśli znajdzie się on 200 metrów od szybu, to ten może nawet zostać nienaruszony. Można też nawet nie zasypywać bomby. "Sama się zasypie w momencie wybuchu" - mówi Adam Sołtan.

Co się dzieje w czasie eksplozji? Bomba atomowa topi wszystko dookoła. Skały zamieniają się w magmę, taką jak w wulkanie. Ciekawscy Rosjanie usiłowali kiedyś dokopać się do takiego miejsca wybuchu. Oczywiście, gdy okolica już ostygła. Okazało się, że już 200 metrów od eksplozji skały były stopione.

Na powierzchni podziemny wybuch bomby atomowej może być właściwie niezauważalny. Tak jest wtedy, gdy ładunek zakopano 800 metrów pod ziemią. Gdy będzie to 200 metrów, grunt na wierzchu się poruszy. Ale i w jednym, i w drugim przypadku na powierzchnię właściwie nie przedostaje się promieniowanie radioaktywne. Jedyne, co tak naprawdę jest odczuwalne, to wstrząs. Taki jak przy trzęsieniu ziemi. I tego nie da się uniknąć.