"Jeśli ktoś się pilnie uczy, ciężko pracuje, odrabia prace domowe, pracuje nad swym intelektem, osiąga w życiu sukces. Jeśli nie - utknie w Iraku" - powiedział z rozbrajającą szczerością John Kerry na wiecu w Kalifornii. Gdy zorientował się, jaką gafę popełnił, zaczął się mętnie tłumaczyć, że tak naprawdę chodziło mu o... skrytykowanie Busha, z którym w ostatnich wyborach walczył o prezydencki fotel.
Ale specjaliści od polityki i tak przewidują, że te dwa zdania będą sporo kosztować partię Kerry'ego w zbliżających się wyborach do Kongresu. "To obrażające i oburzające" - grzmi sam George W. Bush, który z charakterystycznym patosem nazywa amerykańskich wojaków bohaterami. A Kerry tłumaczy się, ale przeprosić nie chce. "To był tylko taki spaprany dowcip" - mówi demokrata, weteran wojny w Wietnamie.