Trzy lata temu amerykański rząd zdecydował, że w Iraku wyda 18,4 mld dolarów. Ale chyba nie spodziewano się, że aż takie koszty pociągnie za sobą ochrona ludzi, którzy zechcą tam pracować. Wydano na to już prawie 2 mld. W najbardziej niebezpiecznych miejscach na żołdy dla komandosów i żołnierzy wydano aż 40 proc. wartości kontraktów.

Ale astronomiczne kwoty na ochronę i tak nie zapewniają pełnego bezpieczeństwa. W zasadzkach zginęło np. aż 52 pracowników koncernu Bechtel, który w ciągu trzech lat dostał dwa rządowe kontrakty warte 3,2 mld dolarów. Większość ze zmarłych to iraccy podwykonawcy.

A ci, którzy mimo wszystko pracują, też nie przysparzają firmom oczekiwanych dochodów. "Ludzie w Iraku nie są tak wydajni jak np. w Memphis. Bo Irakijczycy strzelają do nich” - tłumaczy w CNN generał Carl Strock z Amerykańskiego Korpusu Inżynierów.