"Ludzie mają po Pekinie jeździć szybciej transportem publicznym niż własnymi samochodami" - mówi zastępca szefa komunikacji miejskiej w stolicy Państwa Środka. Bo to miasto zaczyna stawać w korkach. Chińczycy masowo przesiadają się do samochodów. A pekińskie ulice zamieniają się w jeden wielki sznur samochodów.

Dlatego władze chcą skończyć z gigantycznymi korkami. Jedynym sensownym wyjściem będzie rozbudowa transportu miejskiego. W ciągu najbliższych 14 lat Chińczycy planują wybudować dodatkowych 400 kilometrów metra, by łączna długość torów wynosiła aż 561 km. To więcej niż ma Londyn.

Nam zostaje zazdrościć takich planów. Bo w Warszawie jest dopiero 17 kilometrów metra, a nowe stacje powstają w bólach.