Bush przyjechał na Hawaje, by odwiedzić żołnierzy z amerykańskiej jednostki sił powietrznych Hickam. Chciał zjeść z nimi śniadanie. Wsiadł do limuzyny, poczekał, aż wszyscy policjanci, którzy mieli go eskortować, wsiądą na swoje motory, i ruszył w stronę kantyny. Ale jeden z policjantów stracił kontrolę nad motocyklem i zderzył się z kolegami obok.

Niestety, mundurowy zmarł w szpitalu. Był nim 30-letni Steve Favela, który przez osiem lat spokojnie służył na Hawajach.