Bush przyjechał na Hawaje, by odwiedzić żołnierzy z amerykańskiej jednostki sił powietrznych Hickam. Chciał zjeść z nimi śniadanie. Wsiadł do limuzyny, poczekał, aż wszyscy policjanci, którzy mieli go eskortować, wsiądą na swoje motory, i ruszył w stronę kantyny. Ale jeden z policjantów stracił kontrolę nad motocyklem i zderzył się z kolegami obok.
Niestety, mundurowy zmarł w szpitalu. Był nim 30-letni Steve Favela, który przez osiem lat spokojnie służył na Hawajach.
Tragedia w bazie wojskowej na Hawajach. Eskortujący limuzynę prezydenta George'a W. Busha policjanci zderzyli się motocyklami. Jeden z mundurowych zmarł w szpitalu. Osierocił czwórkę dzieci.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama