Trzy dni po objęciu stanowiska do Iraku przyleciał nowy sekretarz obrony Robert Gates. Spotkał się z dowodzącymi operacją w tym kraju. Większość z nich zachęcała go do wysłania kolejnych wojsk. "Najważniejsze jednak, by wysłuchać opinii Irakijczyków" - podkreślał Gates. A wiceprezydent Iraku także chce, by amerykańskich mundurów na ulicach Bagdadu było więcej.

Generał George Casey, dowodzący wojskami lądowymi nad Tygrysem i Eufratem, już nie krytykuje pomysłu Busha. Nawet największy dotychczas przeciwnik pomysłu wysłania dodatkowych żołnierzy - generał John Abizaid, dowodzący wojskami USA na Bliskim Wschodzie, zasugerował, że może poprzeć ten plan, jeśli prezydent i Pentagon będą tego chcieli. "Rozważana jest każda opcja, która może uczynić Bagdad bardziej bezpiecznym" - dodał Abizaid.

Ale CNN donosi, że obydwaj wojskowi, mimo że zmienili zdanie, mogą się pożegnać z funkcjami w Iraku. To ma pomóc Bushowi we wprowadzeniu planu rozszerzenia misji.

Pomysł wysłania na Bliski Wschód nowych wojsk jest krytykowany przez większość analityków, media, a przede wszystkim przez republikanów i raport Grupy Studyjnej ds. Iraku.