Od lat 90. z armii USA wyrzucano homoseksualistów, którzy otwarcie przyznawali się do swojej orientacji. Na bruk wyleciało 11 tysięcy wzorowych żołnierzy. Bo geje i lesbijki w mundurach - jak twierdzono - obniżali efektywność żołnierzy.
Gen. Shalikashvili wtedy NATO i nie miał nic przeciwko takiej polityce. Teraz uważa inaczej. "Teraz myślę, że ich orientacja nie obniży efektywności żołnierzy" - powiedział w wywiadzie na "New York Timesa". Twierdzi, że zmienił zdanie po spotkaniach z żołnierzami gejami. Wtórują mu inni wpływowi wojskowi oraz politycy, którzy też nagle stwierdzili, że w Ameryce nie ma miejsca dla takiej dyskryminacji.
Skąd ta nagła przemiana? Analitycy widzą w tym drugie dno. Ameryka prowadzi dwie wojny, George'owi W. Bushowi potrzeba nowych żołnierzy, a chętnych do wyjazdów coraz mniej. Tymczasem 75 procent żołnierzy wracających z Afganistanu przyznało, że spotkało się z gejami w swoich szeregach i czuli się z tym dobrze. Dowództwo musi zaakceptować odmienną orientację swoich żołnierzy, bo wkrótce nie będzie miał kto walczyć.