W sierpniu 2005 roku pod bank w mieście Fortaleza głębokimi i długimi korytarzami dotarli rabusie. Ukradli ponad 70 mln dolarów w gotówce i zwiali. Była to wówczas największa kradzież gotówki na świecie.

Ale najwyraźniej złodzieje zostawili po sobie sporo śladów, bo policja szybko ich wyłapała, a prokuratura oskarżyła o udział w kradzieży. W ręce mundurowych dostał się m.in. 32-letni Anselmo Oliveira Magalhaes. Bez krętactw przyznał, że pomagał kopać tunele i szyby, dlatego policja po przesłuchaniu wypuściła go. Na wolności miał czekać na proces.

W czwartek Brazylijczyk zniknął z domu, a wczoraj znaleziono go niedaleko Santa Izabel. Miał skręcony kark oraz związane ręce i nogi. Najwyraźniej jego śmierć ma przestraszyć innych uczestników napadu, by nie sypali.

Magalhaes leżał w głębokim na ponad 20 metrów szybie. Obok niego znajdowały się zwłoki dwóch mężczyzn, ale policja na razie nie wie, czy oni także mieli coś wspólnego z kradzieżą gotówki z banku. Policja odnalazła jedynie 8 z 70 skradzionych milionów.