3 lata temu rozgoryczony Raymond McCord poskarżył się, że jego syn został zabity przez informatora policyjnego. Jego 22-letniego syna, członka paramilitarnych Sił Ulsteru, pobito na śmierć w 1997 roku. Mundurowi potraktowali McCorda jak dziwaka. Wszystko więc opowiedział w biurze Nuali O'Loan, kobiety, która weryfikowała działania policji w Irlandii Północnej. Wtedy zaczęło się śledztwo.
Najpierw dotyczyło ono tylko jednego przypadku, ale potem poszerzono zakres śledztwa. Wczoraj ogłoszono wyniki. Są szokujące. Okazało się, że syna McCorda faktycznie zabił informator policji, bo pokłócili się o pieniądze za narkotyki. Policja wiedziała o tym, ale przez 6 lat kryła swojego informatora.
A to nie jedyna rewelacja. W przypadku kilkudziesięciu poważnych przestępstw mundurowi mieszali, chronili, kradli dowody, blokowali przeszukania, aby właściwi przestępcy, ich informatorzy, nie trafili za kratki. Jednego z nich, którego kozia bródka i wygląd idealnie pasował do opisu mordercy, policjanci po zatrzymaniu ogolili, tak by już nie był podobny.
Podobnie policjanci chronili sprawców 10 morderstw, prób zabicia niewygodnych ludzi, kilkudziesięciu postrzałów i brutalnych napadów, przestępstw związanych z narkotykami, rabunkami i porwaniami. W sumie O’Loan odkryła, że informatorzy policji popełnili ponad sto poważnych przestępstw, ale za to nie odpowiedzieli.
Mało tego - policja nadal im płaciła. Morderca syna McCorda dostał 80 tysięcy funtów za donoszenie na kolegów. To na pewno nie koniec skandali, bo O’Loan rozpoczęła śledztwo w sprawie kolejnych 10 morderstw, w które także mają być zamieszani informatorzy policji.