Diwanija - to tu od czterech dni żołnierze Wielonarodowej Dywizji Centrum Południe, w tym Polacy, prowadzą operację, której celem jest przerwanie aktywności szyickich grup terroryzujących miasto. Wprowadzono godzinę policyjną, ulice zostały zablokowane przez żołnierzy przeszukujących dom po domu w poszukiwaniu terrorystów. Akcji nadano kryptonim „Czarny Orzeł”.

Jakie są efekty tych działań? Dowództwo międzynarodowej dywizji w Iraku mówi o nich sucho, bez podawania szczegółów. "Polscy żołnierze biorący udział w operacji bardzo dobrze wykonywali swoje zadania" - ocenia gen. dyw. Paweł Lamla, dowódca Wielonarodowej Dywizji Centrum Południe. Czym się zajmowali? Generał odpowiada DZIENNIKOWI: "Nasi żołnierze z grupy manewrowej wykonywali zadania patrolowo-ochronne, zapewniali także swobodę manewru pozostałym jednostkom sił koalicyjnych".

Czy byli w niebezpieczeństwie, czy strzelano do nich, czy brali udział w zatrzymywaniu szczególnie niebezpiecznych ludzi, tego nie sposób się dowiedzieć. Jak podaje ppłk Marek Zieliński, rzecznik polskich wojsk z Bazy Echo w Iraku, żołnierze znaleźli znaczną ilość broni terrorystów, zatrzymali także osoby podejrzane o terroryzm. "Dodatkowo wykryli dwa magazyny na amunicję z dużą ilością domowej produkcji środków wybuchowych. Znaleźli także wiele egzemplarzy broni strzeleckiej" - mówi ppłk Zieliński.

MON informuje, że Polacy dzień i noc patrolują wyznaczone rejony miasta. "Polski szpital polowy jest w ciągłej gotowości do działania" - twierdzi lekarz płk Robert Salamon, komendant szpitala. "W niedzielę operowaliśmy pięciu rannych terrorystów" - mówi DZIENNIKOWI.

Drugiego dnia operacji wojska koalicji zlikwidowały kolejne magazyny, gdzie przechowywano broń i amunicję, pociski moździerzowe, granaty ręczne, ładunki wybuchowe i zapalniki do rakiet. Sytuacja w mieście powoli normalizuje się. Chociaż ciągle słychać strzały. "Co prawda zwykli mieszkańcy miasta narzekają na chaos z dostawami jedzenia" - mówi ppłk Marek Zieliński. "Ale i okazują swoją wdzięczność wojskom irackim i koalicyjnym za przeciwstawienie się wcześniejszym aktom przemocy, zastraszania i terroru w Diwaniji" - dodaje w DZIENNIKU.

Jak długo potrwa akcja „Czarny Orzeł”? "Tego nikt dokładnie nie wie" - twierdzi Jarosław Rybak, rzecznik MON.

Na teraz można powiedzieć tylko tyle, że do skutku. W Iraku w ramach Wielonarodowej Dywizji Centrum Południe przebywa teraz około 900 polskich żołnierzy. Tymczasem w Polsce coraz głośniej mówi się o potrzebie zmiany charakteru misji w w tym kraju. "Nasza baza jest ostatnio często ostrzeliwana. Może to być powód do zmiany charakteru misji na bardziej ofensywny" - mówił w zeszły czwartek prezydent Lech Kaczyński. "Jeśli ktoś uznał, że wykurzy w ten sposób Polaków z Iraku, to się myli" - dodał.

Co to oznacza? "Bynajmniej nie to, że do Iraku wyślemy dodatkowych żołnierzy" - zapewnia Rybak. "Nie przekroczymy liczby 900 żołnierzy, co najwyżej możemy wymieniać pododdziały, dajmy na to szkoleniowe na szturmowe, w zależności od potrzeb. Aby ataki terrorystów przestały koncentrować się na polskich bazach w Iraku, musimy po prostu zademonstrować swoją siłę" - mówi DZIENNIKOWI.