Niewykluczone, że dwie osoby zastrzelił zupełnie ktoś inny. Chodzi o dwie pierwsze ofiary tragedii na uniwersytecie Virginia Tech w Blacksburgu. W poniedziałek dokładnie o 7.15 ktoś zastrzelił w akademiku mężczyznę i kobietę. Dopiero dwie godziny później, po drugiej stronie kampusu uniwersyteckiego, zamachowiec zastrzelił 30 osób, a 29 ranił.

"Jednak rysopis napastnika, który osaczony przez policję popełnił samobójstwo, nie pasuje do opisu osoby, która strzelała dwie godziny wcześniej w akademiku " - poinformował Wendell Flinchum, szef policji kampusu Virginia Tech.

I dodaje, że policjanci przesłuchują właśnie mężczyznę, który znał jedną z ofiar strzelaniny w akademiku. Niewykluczone więc, że na uniwersytecie w Blacksburgu było dwóch zamachowców. Ale policja nie chce jednoznacznie potwierdzić tej wersji. "Ilu było strzelających, dowiemy się po badaniach balistycznych" - mówi Flinchum. Nie chce powiedzieć, kim był szaleniec, który zabił co najmniej 30 osób. Ale zapewnia, że policja zna już jego nazwisko. Policja znalazła również broń zamachowca - pistolet maszynowy i rewolwer.