Ostateczne wyniki I tury komisja wyborcza ogłosi w środę.
Jak wskazują sondaże, wielu Francuzów dopiero przed samym głosowaniem podjęło decyzję, kogo poprzeć w wyborach. Faworytami od początku byli właśnie Sarcozy i Royal. Jednak odpowiedź na pytanie, kto będzie następcą Jacques'a Chiraca, poznamy dopiero po drugiej turze wyborów.
Na trzecim miejscu znalazł się centrowy polityk Francois Bayrou (18,3 proc. poparcia). Na czwartym - radykał Jean Marie LePen (11,5 proc.).
Lokale wyborcze otwarto o ósmej rano. Prawo głosu ma 44,5 mln Francuzów. Głosy oddali już wszyscy kandydaci. Głosowali też prezydent Jacques Chirac i premier Dominique de Villepin. Do 17.00 zagłosowało ponad 70 proc. Francuzów. Na zakończenie głosowania wzrosła już do 85 proc.
Tak wysokiej frekwencji nie było we Francji od 25 lat. Jest o ponad 15 procent wyższa od liczby wyborców odnotowanych o tej samej godzinie podczas poprzednich wyborów prezydenckich w roku 2002. Wszystko dlatego, że te wybory to dla Francuzów historyczny przełom - do władzy dochodzi nowe pokolenie polityków.
Wyborcy z terytoriów zamorskich Francji, a także jej obywatele mieszkający w obu Amerykach mogli głosować już wczoraj. Ten ruch miał przyciągnąć do polityki około miliona wyborców i zwiększyć frekwencję. Udało się.