Mijała właśnie godzina lotu, gdy pilot poczuł nagły spadek mocy w jednym z silników. Zgodnie z procedurą zawrócił i awaryjnie lądował. Gdy mechanicy zajrzeli do silnika, znaleźli rozsmarowane po całej turbinie szczątki pszczół.

Dyrektor biura turystycznego - wiozącego swoich klientów do Faro w Portugalii - potwierdził, że jego samolot padł ofiarą potężnego roju krążącego od kilku dni w okolicach brytyjskiego wybrzeża. 200 osób musiało zaczekać na zapasowy samolot. Po jedenastu godzinach czekania turyści w końcu odlecieli.

Reklama