Zapowiadało się, że demonstracje będą spokojne. I tak też było jeszcze po południu. Protestujący tłum spokojnie przeszedł przez centrum Hamburga. Jednak po zakończeniu oficjalnego przemarszu nerwy demonstrantów puściły. W hamburskiej dzielnicy Schanzenviertel lewacy wybudowali barykady i je podpalili. Potem w ruch poszły pociski z butelek i kamieni. Na razie nic nie wiadomo o rannych.

To kolejne już protesty przed rozpoczynającym się w przyszłym tygodniu w Heiligendamm szczytem grupy G-8. Lewacy sprzeciwiają się głównie przeprowadzonym na początku maja rewizjom mieszkań osób związanych z lewicowymi organizacjami. Dodatkowo, niedawno wyszło na jaw, że policja, poszukując przeciwników przyszłotygodniowego szczytu, kontroluje listy i przesyłki w hamburskich pocztach.

Organizatorzy demonstracji nie mają wątpliwości: niemieckie władze chcą za wszelką cenę skompromitować przeciwników G-8 i przedstawiają ich jako
przestępców. W proteście wobec tych działań, kilku manifestantów zakleiło sobie usta taśmą z napisem "krytyka=terror". Ma to być aluzja do działań policji.