Rzecznik polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych uważa, że powody do zmartwień byłyby dopiero wtedy, gdyby Amerykanie odpowiedzieli pozytywnie na tę propozycję i zmienili swoje plany w Polsce. "Na przykład: <kończymy rozmowy z Polską i Czechami i rozpoczynamy negocjacje z Azerbejdżanem i Rosją>. Na razie nie ma takiej decyzji. W tym sensie nic się nie zmienia" - powiedział Robert Szaniawski.
"Rosjanie są gotowi do dialogu" - ocenia z kolei redaktor naczelny miesięcznika "Nowa Technika Wojskowa", Andrzej Kiński. Ekspert ten podkreśla jednak, że Rosjanie chcą zapewne rozmawiać tylko o umieszczeniu elementów tarczy na terytorium byłego ZSRR.
Lepszej myśli jest generał Stanisław Koziej. "Ta propozycja to dobry sygnał. Warto ją podjąć i potwierdza ona też, że dotychczasowy sprzeciw Rosji ma propagandowy, a nie merytoryczny charakter" - uważa. Generał dodaje: "Może wszystkie strony dojdą do przekonania, że warto budować wspólny system obrony wymierzony przeciw zagrożeniom asymetrycznym, a nie przeciw mocarstwom nuklearnym".
Bardziej podejrzliwy jest analityk Centrum Europejskiego Natolin Olaf Osica. "To prawdopodobnie tylko zagrywka dyplomatyczna Rosji" - mówi. "Jeśli Amerykanie przystąpią do rozmów, okaże się, czy Rosjanie są gotowi negocjować, czy będą mnożyć przeszkody. Putin odbił piłkę w stronę Amerykanów" - uważa Osica.
Według dotychczasowych ustaleń, radar tarczy antyrakietowej miałby stanąć w Czechach. Teraz Putin zaproponował, żeby wykorzystać już istniejącą stację radarową w Azerbejdżanie. Co na to Praga?
Czeski premier Mirek Topolanek obawia się, że Rosja chce w ten sposób znowu wpływać na bieg wydarzeń w krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Mimo to szef czeskiego rządu jest zadowolony, że Putin w ogóle chce rozmawiać o tarczy.