72-letni doktor Peter Baumann pracował w klinikach w Bazylei i Lucernie. I to właśnie tam miał dokonać eutanazji. Jak twierdzą oskarżyciele, psychiatra "nie wykazał odpowiedniego poziomu profesjonalizmu przy ocenie stanu psychicznego pacjentów i w czasie leczenia ich z depresji".
Prokuratorzy dokładnie opisują, co działo się w gabinecie doktora Baumanna. W 2001 roku, kiedy był u niego 46-letni pacjent, lekarz - zgodnie z jego życzeniem - nałożył mu na twarz maskę. Mężczyzna się udusił - utrzymują oskarżyciele i tłumaczą, że "chory był w tym czasie w bardzo złym stanie, a lekarz nie miał prawa sprzyjać realizacji jego pragnienia śmierci".
Poza 46-latkiem lekarz miał uśmiercić także 62-letnią kobietę i 85-letniego mężczyznę.
Prokuratorzy oburzają się, że Baumann w ogóle nie poczuwa się do winy. A jego adwokaci próbują przekonać sąd, że śmierć pacjentów była wynikiem eutanazji pasywnej, która oznacza odłączenie aparatury utrzymującej przy życiu albo przerwanie leczenia. A to dlatego, że za to w Szwajcarii nie można nikogo ukarać - pasywna eutanazja jest tam dozwolona.