"Ona nie popełniła żadnej zbrodni, nie można ściągać na nią śmierci" - przekonuje zrozpaczony ojciec Ron Richardson. "Lauren nie potrzebuje już respiratora. Reaguje na słowa, gesty. Dzięki terapii wróci do zdrowia".

Zupełnie inaczej widzi to matka dziewczyny i była żona Rona, Edith Towers. "Ona nigdy nie chciała, by utrzymywano ją sztucznie przy życiu" - zapewnia, choć nie ma na to żadnych dowodów. Na razie jednak sąd staje po stronie matki Lauren.

Reklama

Dziewczyna znajduje się w stanie wegetatywnym od ponad dwóch lat po przedawkowaniu heroiny. Była wtedy w 3. miesiącu ciąży. Lekarze utrzymali ją przy życiu, by płód mógł się rozwinąć. W lutym ubiegłego roku dzięki cesarskiemu cięciu przyszło na świat dziecko Lauren. Ją samą od tego czasu karmią za pomocą maszyny - pisze "Fakt".

Sytuacja Lauren przypomina los Terri Schiavo, którą po długich bojach sądowych w 2005 roku na wniosek męża odłączono od aparatury podtrzymującej życie. Tak jak i wtedy, tak i teraz miliony Amerykanów apelują do sądu, by nie zabijać Lauren.

"Kiedy społeczeństwo zrozumie, że to Bóg jest Stwórcą i to On decyduje, kiedy mamy odejść? Czy nie nauczyliśmy się niczego ze sprawy Terri Schiavo?" - takie dramatyczne pytanie wpisano na internetowe forum jednej z amerykańskich gazet.