Jak to możliwe? "Zgodnie z prawem, aby motocykl został nieprawidłowo zaparkowany, musi dotknąć jednym lub większą liczbą kół jakiejkolwiek części drogi. Tak dokładnie mówią przepisy, a gdy ja zaparkuję swoje Suzuki, to koła wiszą w powietrzu. Motor balansuje na stopce" - tłumaczy Wolman.
I utrzymuje, że nie można mu wystawić mandatu, bo w myśl prawa jego Suzuki nigdy nie było źle zaparkowane. "Koła wiszą w powietrzu, więc mój zaparkowany motor nie jest podmiotem prawa państwowego" - twierdzi adwokat.
Ale policjanci uważają, że to absurd. Bez przerwy wypisują Wolmanowi mandaty, a ten cierpliwie je zbiera i składa wnioski o ich anulowanie. Na razie bez sukcesu, bo wsystkie zostały odrzucone.
Wolman jednak się nie poddaje. Teraz do swojej teorii o parkowaniu motocykla chce przekonać sąd. Jeśli mu się uda, to nie tylko sporo zaoszczędzi na niezapłaconych mandatach, ale będzie mógł też parkować do woli - na oczach policjantów i w miejscach zabronionych.