Sam prezydent dał przykład i w weekend wybrał się do miasta Panama City w północno-zachodniej części stanu z żoną Michelle i 9-letnią córką Sashą. Zdaniem agencji AP, rodzinny wypad na wybrzeże jest przede wszystkim próbą przekonania Amerykanów, że ten zależny od turystyki region jest gotów na przyjęcie gości. "W wyniku ciężkiej pracy plaże są czyste, otwarte i bezpieczne" - przekonywał Obama. Zapewnił też mieszkańców, że nie będą zostawieni sami sobie.
Obama zapowiadał przed wyjazdem, że jego rodzina "zamierza korzystać ze słońca i kąpieli, tak by pokazać Amerykanom, że powinni tu przyjechać". W tym roku z powodu wycieku wybrzeże jest opustoszałe. Po czasie spędzonym na plaży pierwsza rodzina Stanów Zjednoczonych udała się na lunch, a potem na małe pole golfowe, gdzie niezwykłe umiejętności zaprezentowała Sasha.
Biały Dom zaplanował podróż, gdy nasiliła się krytyka, że prezydent namawia Amerykanów na wakacje na Florydzie, a sam nie planuje tam urlopu. Do wód Zatoki Meksykańskiej wyciekło z powodu awarii odwiertu BP 4,1 mln baryłek ropy (około 700 mln litrów).