Z dokumentów opublikowanych we wtorek przez dziennik "El Pais" wynika, że za zgodę na przyjęcie więźnia z amerykańskiej bazy Guantanamo na Kubie, gdzie od 2002 roku są przetrzymywani ludzie podejrzewani o terroryzm, Stany Zjednoczone oferowały Hiszpanii po 85 tys. dolarów.
Minister sprawiedliwości Francisco Caamano nazwał te informacje "całkowicie fałszywymi". Odrzuciła je również minister spraw zagranicznych Trinidad Jimenez, mówiąc, że nigdy "nie ustalano, ani nawet nie zamierzano ustalać ceny za przyjmowanie więźniów".
Zgodnie z porozumieniem zawartym z administracją prezydenta USA Baracka Obamy, Hiszpania zgodziła się przyjąć pięciu byłych więźniów z Guantanamo. Dotychczas do kraju trafiło dwóch z nich.
Minister sprawiedliwości odrzucił także informacje, jakoby ambasador amerykański w Madrycie w latach 2005-2009, Eduardo Aguirre, wywierał presję na hiszpański rząd i organy sądowe, by unieważniły toczące się w Hiszpanii śledztwa przeciwko amerykańskim politykom i wojskowym zamieszanym w tzw. sprawę Couso, w sprawy dotyczące tortur w Guantanamo czy tajnych lotów CIA.
Hiszpański kamerzysta Jose Couso zginął w Bagdadzie 8 kwietnia 2003 roku, gdy Amerykanie ostrzelali ludzi stojących na dachu hotelu. Hiszpański Sąd Najwyższy ponownie zajął się tą sprawą w tym roku.
"Informacje o jakiejkolwiek presji są fałszywe" - powiedziała we wtorek Jimenez w hiszpańskim Senacie. Dodała, że hiszpański wymiar sprawiedliwości jest "niezależny" i "nie do pomyślenia jest, aby w jakichkolwiek okolicznościach mógł być poddany presji w celu zamknięcia sprawy".
Caamano podkreślił, że hiszpańscy prokuratorzy postępowali "w jasny i przejrzysty sposób", a ich decyzje zawsze "opierają się na prawie".
Minister sprawiedliwości dodał, że zainteresowanie amerykańskich dyplomatów sprawami dotyczącymi obywateli USA nie jest niczym dziwnym ani niestosownym. Podkreślił, że informacje z dokumentów Wikileaks są niekompletne i opierają się na subiektywnych ocenach dyplomatów, którzy byli autorami not. Ostrzegł, że materiały są często wyrwane z kontekstu, co może prowadzić do błędnych interpretacji.
Według Jimenez, do dokumentów ujawnionych przez Wikileaks nie należy "przywiązywać większego znaczenia".