Rozpoczynający wizytę w USA Bronisław Komorowski będzie przekonywał Amerykanów do większego zaangażowania we współpracę wojskową z Polską. Oferta Waszyngtonu to tymczasowe oddelegowanie do Polski myśliwców F-16, samolotów transportowych Hercules i – na stałe – komandosów Navy SEAL.
Spotkanie Obama-Komorowski poprzedza publikacja przez WikiLeaks depesz z ambasady USA w Warszawie. Opisują one motywy polityki Polski wobec USA i tłumaczą, jak państwo praktycznie pozbawione własnej obrony powietrznej chce ją stworzyć „rękoma USA”. Dokumenty pokazują, jak PO i rząd Donalda Tuska postrzegają stosunki polsko-amerykańskie. I co może zaoferować Ameryka.
Polska jest opisywana jako „chytry” gracz z dużymi oczekiwaniami. Z kolei Ameryka musi być „ostrożna, by nie potknąć się o przepaść” (między oczekiwaniami a tym, co USA mogą zaproponować – red.).
Informacje za współpracę
Oto czego Polska oczekuje od Ameryki. W depeszy z maja 2009 r. Amerykanie notują wypowiedź ówczesnego marszałka Sejmu, a dziś prezydenta Bronisława Komorowskiego: „USA powinny pokazać zaangażowanie w obronę terytorium Polski. (...) Powinny zaangażować się nie tylko w dialog z Rosją, ale też i z Polską. Najważniejsza jest fizyczna obecność sił USA w Polsce, instalacji NATO, wypełnienie zobowiązań w sprawie patriotów (rakiet amerykańskich – red.)”.
Co Polska ma w zamian? Z depeszy z lutego 2010 r. wynika, że szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski proponuje m.in. wymianę informacji wywiadowczych na temat rosyjskiej taktycznej broni atomowej w Kaliningradzie. Z ujawnionych dokumentów wynika, że mimo retoryki pojednania z Moskwą dla polskiego rządu największe zagrożenie stanowi właśnie Rosja.
Oferta Ameryki jest następująca: „Zaprezentowaliśmy (Polakom – red.) trzy opcje: cokwartalną rotację F-16, cokwartalną rotację C-130 z bazy Ramstein (samoloty transportowe Hercules-red.), przeniesienie specjalnej jednostki US Navy ze Stuttgartu do Gdańska lub Gdyni (jednostka odpowiada m.in. za opracowywanie planów ewentualnościowych dla jednostek specjalnych marynarki wojennej, co z punktu widzenia Polski ma kluczowe znaczenie. Tworzą ją m.in. żołnierze elitarnej jednostki Navy SEAL z amerykańskiego Coronado – red.)”.
Jak czytamy dalej, na taką propozycję Polacy zareagowali „entuzjastycznie”. Bo oferta Amerykanów jest rzeczywiście atrakcyjna. Dokumenty USA pokazują coś jeszcze: Warszawie zależy, aby tzw. rotacyjne stacjonowanie Amerykanów zamienić w przyszłości na stałą obecność. I w ten sposób związać się dwustronnym sojuszem wojskowym z USA jako polisą na wypadek ataku ze strony Rosji. Lub na wypadek rozmycia roli NATO i artykułu 5 zobowiązującego sojuszników z paktu do wspólnej obrony w razie agresji.
Z depesz Departamentu Stanu USA z Warszawy wynika, że od 2008 roku Polska dąży do stworzenia systemu obrony powietrznej kraju, którego filarem mają być rakiety Patriot (w tej chwili polskie niebo jest praktycznie otwarte dla rakiet krótkiego zasięgu).
Depesza ambasadora Victora H. Ashe’a z sierpnia 2008 r. mówi o tym, jak polskie oczekiwania rozchodzą się z tym, co chce zaoferować Waszyngton. „Po miesiącach Polacy rozumieją, że rotacyjna bateria (rakiet Patriot – red.) nie może być w pełni operacyjna (uzbrojona – red.), nie może być natychmiast zintegrowana z polskim systemem i że jej głównym celem będzie szkolenie” – pisze ambasador. Ten scenariusz został zrealizowany w maju 2010 r., gdy do Morąga na krótko trafiły patrioty. Polska chce jednak uzbrojonych patriotów na stałe. Bo – jak czytamy w WikiLeaks – „uznaje nieuzbrojone za kwiaty doniczkowe”.
Wiązanie się z USA ma jednak swoją cenę. – W polskich bazach sił powietrznych pojawią się rotacyjnie amerykańskie myśliwce F-16. Jeżeli ten proces będzie nabierał tempa, to Rosja będzie rekompensowała sobie niebezpieczeństwo wszelkimi dostępnymi środkami – komentował niedawno w rozmowie z „DGP” były członek sztabu generalnego Rosji płk Igor Korotczenko. – Łącznie z głowicami atomowymi w Kaliningradzie – dodawał.
Plany pod naciskiem USA
Z depesz ujawnionych przez WikiLeaks tuż przed wizytą Komorowskiego w USA interesująca jest również informacja o tym, że to dążąca do resetu z Moskwą administracja Obamy naciskała na opracowanie planów obrony Polski i krajów bałtyckich przez NATO. Plany pod kryptonimem „Eagle Guardian” (Orli Strażnik) zostały opracowane po interwencji USA i Niemiec w kwaterze głównej So- juszu.
Jak notowali dyplomaci Departamentu Stanu: Ameryka pozostaje „realistyczna” wobec Rosji.