Dowódcy egipskiego wojska przemówiali w sobotę do tłumu zgromadzonego na placu Tahrir w Kairze, próbując przekonać demonstrujących, by zaprzestali manifestacji. Tłum odpowiedział apelami o odejście prezydenta Hosniego Mubaraka.

Reklama

"Wszyscy macie prawo do wyrażania swoich opinii, ale proszę was: ocalcie to, co zostało z Egiptu. Rozejrzyjcie się wokoło" - powiedział w sobotę gen. Hassan al-Roweny, cytowany przez agencję Reutera. "Manipuluje wami dużo ludzi" - dodał Roweny według korespondenta CNN.

Gdy tłum zaczął skandować i wzywać do odejścia prezydenta Mubaraka, Roweny powiedział: "Nie będę przemawiał wśród takich okrzyków", a następnie zszedł z podium. Według telewizji Al-Dżazira do protestujących przemówił także generał Abdel Menim Khalil z naczelnego dowództwa armii. Na apel o opuszczenie placu, tłum odpowiedział: "Nie odejdziemy, niech on (Mubarak) odejdzie".

Zdaniem katarskiej telewizji, na plac Tahrir przybyło 500 protestujących z Suezu. Manifestujący zapowiedzieli kolejne demonstracje na niedzielę, którą nazwali "dniem męczenników".

Egipscy Koptowie zaapelowali, by niedzielna msza została przeprowadzona na placu Tahrir.

Reklama