W poniedziałek szef resortu w specjalnym liście skierowanym do dyrektorów szpitali akademickich nakazał zwiększenie od marca miesięcznych wynagrodzeń lekarzy o 5-8 tys. koron (ok. 800-1200 zł), zależnie od doświadczenia i kwalifikacji.
Potrzebne na to dwa miliardy koron Heger uzyskał od zakładów ubezpieczeń zdrowotnych. Część tej kwoty zamierza przeznaczyć również na podwyżki dla pielęgniarek oraz pozostałego personelu medycznego.
"Pan minister po południu podpisał nakaz i wysłał go do jedenastu szpitali akademickich, zarządzanych bezpośrednio przez państwo" - poinformował rzecznik ministerstwa zdrowia w Pradze Vlastimil Srszeń.
Wypowiedzenia w ramach protestu przeciw niskim pensjom i złym warunkom pracy w publicznej służbie zdrowia złożyło na przełomie 2010 i 2011 roku około 3800 czeskich lekarzy. Teraz Heger zamierza przekonać ich, aby je wycofali.
Władze wojewódzkie, którym podlegają pozostałe szpitale, przygotowują tymczasem scenariusze kryzysowe. Rozwiązania trudności na własną rękę próbują też szefowie niektórych placówek.
Dyrektorka szpitala akademickiego w Pilznie sama zaoferowała lekarzom spełnienie ich żądań, czyli podwyżkę pensji o 8-12 tys. koron (od ok. 1200 do 1900 zł), pod warunkiem natychmiastowego wycofania złożonych wypowiedzeń umowy. Obecnie czeka na odpowiedź lekarskich związków zawodowych.
Przedstawiciele władz województwa pilzneńskiego podpisali ponadto ze szpitalami i służbami ratownictwa medycznego memorandum dotyczące opieki, którą będą w stanie zapewnić po 1 marca - dniu, w którym minie termin okres wypowiedzenia.
Na Wysoczyźnie, gdzie przewiduje się szczególnie trudną sytuację, władze województwa przedstawiły plan kryzysowy. Jeśli lekarze nie wycofają tam wypowiedzeń, cztery z pięciu szpitali będą musiały zamknąć oddziały intensywnej terapii, a od przyszłego poniedziałku przestaną przyjmować pacjentów mających wyznaczone terminy operacji.
Na wtorek władze Wysoczyzny wyznaczyły zebranie regionalnej rady bezpieczeństwa. Podobne rady organizują inne województwa.
Protest lekarzy odbywa się pod hasłem "Dziękujemy, odchodzimy". Składający wypowiedzenia domagają się wzrostu płac do co najmniej 1,5-krotnej wartości średniej pensji krajowej, zniesienia przestarzałego systemu szkoleń podyplomowych i lepszych warunków pracy. Twierdzą, że znajdą zatrudnienie za lepsze wynagrodzenie za granicą lub w placówkach prywatnych.