Wynik wyborów regionalnych w Hamburgu to "gorzka porażka" dla CDU - powiedziała w poniedziałek szefowa tej partii, niemiecka kanclerz Angela Merkel. Jej zdaniem przyczyną tej klęski nie była jednak ocena federalnego rządu Niemiec, lecz sprawy lokalne.

Reklama

Po niedzielnych wyborach chadecy stracili władzę w Hamburgu, jednym z 16 landów Niemiec, zdobywając - według wstępnych wyników - zaledwie 21,9 proc. głosów; to o 20 punktów procentowych mniej niż w wyborach w 2008 r. Wygrała zdecydowanie Socjaldemokratyczna Partia Niemiec (SPD) z ponad 48-procentowym poparciem, co pozwoli jej na samodzielne rządzenie miastem.

Zdaniem Merkel kampania wyborcza w Hamburgu odbywała się w niezwykle trudnej sytuacji, związanej m.in. z lipcową rezygnacją popularnego burmistrza miasta Ole von Beusta. "Przez prawie dziesięć lat z dużym sukcesem sprawowaliśmy rządy w Hamburgu, ale zmiany personalne oraz kwestie programowe doprowadziły do utraty zaufania wśród wyborców chadecji" - oceniła niemiecka kanclerz.

Zaatakowała ona Zielonych, którzy przez ponad dwa lata tworzyli z chadekami koalicję rządzącą w Hamburgu, uważaną za test dla przyszłej współpracy tych dwóch partii na szczeblu landów, a nawet federacji. W listopadzie zeszłego roku koalicja się rozpadła, dlatego konieczne były przedterminowe wybory.



"W minionych dniach Zieloni znów pokazali, że są zawsze przeciwko wszystkiemu (...) Zostawili koalicję w Hamburgu na lodzie" - powiedziała Merkel. "To nie ułatwia współpracy z Zielonymi na szczeblu krajów związkowych" - dodała. Utrata przez chadeków władzy w Hamburgu wpłynie na osłabienie pozycji chadecko-liberalnego rządu Merkel w drugiej izbie niemieckiego parlamentu, Bundesracie, gdzie zasiadają przedstawiciele rządów niemieckich landów.

Już w maju zeszłego roku, po wyborach w Nadrenii Północnej-Westfalii, niemiecka koalicja rządząca straciła większość w tej izbie parlamentu. Landy rządzone przez opozycję mogą blokować istotne ustawy, tak jak stało się ostatnio w przypadku forsowanej przez rząd reformy systemu zasiłków dla bezrobotnych Hartz-IV.

Reklama

Obecnie koalicja rządząca ma 31 z 69 głosów w Bundesracie. W nadchodzących miesiącach rząd Merkel może jednak poprawić bądź jeszcze bardziej osłabić swą pozycję, bo do urn pójdą mieszkańcy kolejnych sześciu landów Niemiec. 20 marca głosować będą wyborcy w Saksonii-Anhalt, 27 marca - w Badenii-Wirtembergii i Nadrenii-Palatynacie. 22 maja odbędą się wybory w Bremie, 4 września w Meklemburgii-Pomorzu Przednim, a 18 września - w Berlinie.

Kluczowe dla niemieckiej koalicji będą wybory w Badenii-Wirtembergii, gdzie kampanię zdominował konflikt o budowę nowego dworca w Stuttgarcie. Od lata zeszłego roku tysiące mieszkańców miasta regularnie protestuje przeciwko tej inwestycji. Sondaże wskazują, że chadecy i liberałowie mogą stracić władzę w Badenii, co poważnie utrudni sytuację rządu Merkel.



awi/ ro/