W bezpośrednim otoczeniu libijskiego przywódcy znajdują się również dwie polskie pielęgniarki. Obie dbają o 69-letniego Muammara Kadafiego od wielu lat – jeszcze od czasów doskonałych stosunków Libii z PRL. Wówczas setki specjalistów z Polski jeździło tam na lukratywne kontrakty w szpitalach czy na budowach. Wśród nich znaleźli się też polscy lekarze, którzy szybko zyskali w Trypolisie znakomitą renomę.

Trop wiodący do polskich pielęgniarek na dworze Kadafiego jest jednak mętny. "One tam są od lat, żyją już pod innymi nazwiskami, z innymi paszportami" – mówi w rozmowie z "Faktem" pracownik polskiego wywiadu. Jak podkreśla, obie pielęgniarki dorobiły się już własnych majątków w Libii, same zatrudniają służbę. W zamian oferują kompleksową opiekę: są w stanie zaaranżować dowolny zabieg medyczny. "Była taka sytuacja, że z Warszawy był tam ściągany przez nie profesor od kręgosłupa" – twierdzi rozmówca "Faktu" z polskich służb wywiadowczych.

Libijski dyktator słynie z wyjątkowego stosunku do kobiet: ufa tylko im, a w tradycyjnie muzułmańskim i beduińskim społeczeństwie Libii pozycja kobiety za jego rządów uległa znacznej poprawie. Kadafiemu na co dzień towarzyszą starannie wybrane i wytrenowane gwardzistki, we władzach kraju kobiety pojawiły się wcześniej i w większej liczbie niż w innych krajach arabskich, a w sławetnej "Zielonej książeczce" Kadafi wyłożył – poza swoimi przemyśleniami na temat polityki – również poglądy na rzecz lepszego traktowania kobiet w społeczeństwach arabskich.

>>>Czytaj też: Narkotyki ważniejsze od drożyzny?!