O nowym bilansie ofiar poinformował Reuters, powołując się na pragnących zachować anonimowość przedstawicieli ONZ.

Według nich, bilans ten, który trzeba będzie jeszcze zapewne skorygować, obejmuje cudzoziemskich i afgańskich pracowników, strażników ONZ i nepalskich żołnierzy z plemienia Gurkhów, wynajętych do ochrony placówki.

Reklama

Gubernator prowincji Balch, której głównym miastem jest Mazar-i-Szarif, oświadczył, że zginęło łącznie 12 ludzi - siedmiu pracowników ONZ i pięciu demonstrantów. "Zabito siedmioro pracowników UNAMA (misji ONZ w Afganistanie); pięciu z nich to Nepalczycy, a dwoje to Europejczycy - mężczyzna i kobieta. Pięciu demonstrantów zostało zabitych, a 20 rannych" - powiedział gubernator Atta Moammad Nur, dodając, że ponad 20 uczestników napadu aresztowano. Jak zaznaczył, atak przeprowadzili talibscy rebelianci, wmieszani dla niepoznaki między demonstrantów.

Jak oświadczył w Nowym Jorku rzecznik ONZ Farhan Haq, sekretarz generalny Ban Ki Mun przyjął "z oburzeniem" wiadomość o śmierci ludzi, którzy chcieli pomóc w odbudowie kraju. Rzecznik nie był jednak w stanie potwierdzić liczby zabitych. Według niego, na miejsce tragedii niezwłocznie udał się specjalny wysłannik Ban Ki Muna do Afganistanu Staffan de Mistura.

Wcześniej anonimowe afgańskie źródło policyjne informowało, że szef misji ONZ w Mazar-i-Szarif został ranny, ale przeżył, a wśród zabitych są Norwegowie, Rumuni i Szwedzi. Podana przez rzecznika lokalnej policji wiadomość o odcięciu głów dwóm ofiarom została później zdementowana.



Atak potępił prezydent USA Barack Obama, który w wydanym oświadczeniu złożył kondolencje rodzinom ofiar.

Reklama

Wcześniej nic nie zapowiadało tak dramatycznego rozwoju sytuacji. W mieście trwał pokojowy protest kilkuset Afgańczyków, którzy chcieli w ten sposób wyrazić swoje niezadowolenie z demonstracyjnego spalenia egzemplarza Koranu przez amerykańskiego pastora półtorej tygodnia wcześniej. Podobne protesty - jak nazwali je miejscowi, "dzień gniewu" - odbyły się też w innych afgańskich miastach. Jak twierdzą cytowani przez BBC świadkowie, w Mazar-e Szarif w pewnym momencie niewielka grupka demonstrantów wdarła się na teren kompleksu ONZ-owskiego - i wtedy sytuacja wymknęła się spod kontroli, a tłum zaczął polowanie na Europejczyków.

Jak twierdzi rzecznik władz prowincji, Munir Ahmad Farhad, demonstranci odebrali strażnikom broń i praktycznie szturmowali budynek. Według niego, doszło też do podpalenia. "Widzę dym nad kompleksem" - poinformował Farhad.

Do protestów - nie tylko w Afganistanie, ale też w innych krajach muzułmańskich - doprowadziła manifestacja pastora Wayne'a Sappa z Florydy. 20 marca publicznie, w swoim kościele, spalił on egzemplarz Koranu. Stało się to w obecności innego kontrowersyjnego duchownego - pastora Terry'ego Jonesa, który w zeszłym roku groził spaleniem świętej księgi islamu w rocznicę zamachów 11 września.