W nocy z wtorku na środę powstańcy znaleźli się pod ostrzałem rządowej artylerii. Jak informuje agencja dpa w środę nad polem bitwy krążyły samoloty NATO, ale nie interweniowały.

Powstańcy ewakuowali "z powodów bezpieczeństwa" szpital w znajdującej się około 80 km na wschód od Bregi Adżdabii. W obawie przed zbliżającym się frontem miasto opuszczają również cywile. Podczas toczącego się od sześciu tygodni konfliktu oba miasta kilkukrotnie przechodziły z rąk do rąk.

Reklama

Tymczasem libijscy powstańcy wyrzucili z portu w Bengazi turecki statek z pomocą humanitarną. Są oburzeni wypowiedzią tureckiego premiera Recepa Tayyipa Erdogana, który w ubiegłym tygodniu ostrzegł przed dostarczaniem im broni.

Rzeczniczka tureckiego Czerwonego Półksiężyca, który wysłał statek z pomocą do kontrolowanego przez powstańców portu, powiedziała w środę w Ankarze w rozmowie z agencją dpa, że "załoga naszego statku wciąż czeka u wybrzeży Libii, statek opuścił port".

Jak podała libijska gazeta internetowa "Brnieq" grupa Libijczyków wdarła się we wtorek do portu i uniemożliwiła Turkom wyładowanie pomocy humanitarnej. Następnie statek opuścił port.

Turecki rząd, by załagodzić sytuację, próbuje rozmawiać z politycznymi przywódcami powstańców. W środę tureckie media powołując się na ministra spraw zagranicznych Ahmeda Davutoglu podały, że do Bengazi został wysłany dyplomata z wiadomością od premiera Erdogana.