"Daily Telegraph" publikuje relacje mieszkańców pakistańskiego Abbottabadu, którzy mieszkali tuż obok najbardziej znanego terrorysty świata.
Z relacji sąsiadów wynika, że mieszkańcy domu, w którym ukrywał się bin Laden byli lubiani przez okolicznych sklepikarzy. "Kupowali wszystko najlepszej jakości, mleko Nestle, markowe mydła i szampony. Zawsze płacili gotówką, nigdy nie prosili o kredyt" - mówi jeden ze sprzedawców.
Posiadłość w której ukrywano bin Ladena leżała w pięknej okolicy. Wielki dom i posesja wyróżniały się na tle sąsiednich zabudowań. Dom nie posiadał żadnych balkonów, choć to nieodłączny element mieszkań w tej okolicy. Na dachu nie widać też było telewizji satelitarnej, która w domach Pakistańczyków była obowiązkowa. Po zabiciu bin Ladena były prezydent kraju Pervez Musharraf mówił, że gdy odwiedzał Abbottabad często uprawiał jogging obok posiadłości Khanów.
Wejścia na posesję bronił wysoki mur, przy bramie zainstalowano kamerę. "Khanowie" nigdy nikomu nie dawali swojego numeru telefonu. W posiadłości nie mieli ani telefonu, ani internetu. Gdy dzieci podczas gry w krykieta wrzucały piłkę za mury posiadłości, nigdy nie pozwalano im wejść do środka i jej odebrać. W zamian dostawały 100 rupii (około dolara) jako rekompensatę.