"Jestem głęboko zaniepokojona przemocą w ostatnich miesiącach w Syrii, gdzie zabito 1200 osób, a ponad 10 tysięcy ratowało się ucieczką" - powiedziała pani Amos.
"Wystąpiłam z apelem do rządu (syryjskiego), by respektował prawa cywilów i powstrzymał się od stosowania siły przeciwko pokojowym manifestacjom" - dodała.
Według pani Amos około 5 tysięcy Syryjczyków znalazło schronienie w Turcji, a 5 tysięcy w Libanie.
Od początku ubiegłego tygodnia codziennie setki Syryjczyków ściągają do przygranicznej prowincji tureckiej Hatay, chroniąc się przed represjami ze strony reżimu prezydenta Baszara el-Asada.
Przybywają m.in. z miasta Dżisr al-Szugur, odległego od granicy tureckiej o ok. 40 km. W niedzielę siły syryjskie wkroczyły do tego miasta, by "wyprzeć grupy zbrojne".
Uchodźcy mieszkają w czterech miasteczkach namiotowych w Hatay, przygotowanych przez turecki Czerwony Półksiężyc.
Premier Turcji Recep Tayyip Erdogan zapewnił, że jego kraj nie zamknie granic przed Syryjczykami, którzy chcieliby znaleźć w nim schronienie.
Armia syryjska zajęła w niedzielę strategiczne miasto Dżisr al-Szugur po zmasowanym ataku z udziałem czołgów i śmigłowców bojowych. Dziesiątki tysięcy mieszkańców miasta zostało zmuszonych do ucieczki. Operacja spotkała się z potępieniem społeczności międzynarodowej.
Dżisr al-Szugur leży w północno zachodniej Syrii i jest ważnym węzłem komunikacyjnym o dużym znaczeniu strategicznym. Według telewizji państwowej, armia przejęła nad nim "całkowitą kontrolę i przepędziła resztki organizacji terrorystycznych".
Miejscowe źródła twierdzą, że większość z 50 tys. mieszkańców została zmuszona do ucieczki w kierunku granicy z Turcją. Informacje te trudno zweryfikować, gdyż władze syryjskie zabroniły dostępu do tego rejonu zagranicznym dziennikarzom.