Jak poinformował tygodnik "Der Spiegel" w swym internetowym wydaniu, minister obrony Thomas de Maiziere zgodził się, by Bundeswehra dostarczyła sojusznikom elementy bomb oraz całe pociski na potrzeby operacji przeciwko reżimowi Muammara Kadafiego.
Rzecznik ministerstwa obrony potwierdził, że o taką pomoc zwróciła się do Berlina NATO-wska agencja ds. zabezpieczenia eksploatacji sprzętu i zaopatrzenia - NAMSA. "Zasygnalizowano zasadniczą gotowość do wsparcia" - powiedział rzecznik, cytowany przez prasę. W najbliższych dniach oczekiwany jest konkretny wniosek NAMSA, precyzujący, jakiego sprzętu NATO potrzebuje.
Postawa Niemiec, które w marcu wstrzymały się od głosu w sprawie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ o ustanowieniu strefy zakazu lotów nad Libią i odmówiły udziału w operacji lotnictwa, została mocno skrytykowana przez większość sojuszników. Zdaniem komentatorów zgoda Berlina na wsparcie operacji przeciwko Kadafiemu dostawami broni to próba zatarcia negatywnego wrażenia, jakie pozostawiła marcowa decyzja. "To wyraźny gest, aby złagodzić międzynarodową izolację Niemiec w kwestii libijskiej" - ocenia "Spiegel".
Tygodnik pisze również, że prośba NATO o wsparcie jest "wyraźnym sygnałem, iż sojusznikom z NATO powoli kończy się amunicja". "Już w minionych tygodniach Wielka Brytania ostrzegała, że lotnictwo nie będzie w stanie długo kontynuować operacji, w ramach której codziennie przeprowadzane są ataki i loty kontrolne" - napisał tygodnik w internetowym wydaniu. Według "Spiegla" NATO brakuje pocisków powietrze-ziemia, które pilnie potrzebne są do działań zbrojnych nad Trypolisem i w innych częściach Libii.