"To wstyd. To straszna sprawa. Pozytywne jest to, że policja za pomocą własnych służb wewnętrznych sama wykryła istnienie w swych szeregach organizacji przestępczej" - powiedział komendant główny policji Petr Lessy.
Prokuratura w Ołomuńcu bada obecnie 17 "poważnych przypadków" wymuszeń haraczy od przedsiębiorców i nadużycia władzy przez sześcioosobową grupę przestępczą, w której skład wchodzili m.in. policjant w służbie czynnej i trzej byli funkcjonariusze policji.
Wszyscy zostali na czas śledztwa osadzeni w areszcie.
Lessy powiedział na konferencji prasowej, że organizacja przestępcza posuwała się nawet do grożenia śmiercią swym ofiarom. Stosowała także przekupstwo, aby wpłynąć na przebieg dochodzeń policyjnych.
Do pierwszego przestępstwa spośród badanych obecnie przez prokuraturę doszło w 1998 roku. Nie zostało jednak wówczas ujawnione, ponieważ, jak wyjaśnił prokurator Petr Szereda z prokuratury w Ołomuńcu, w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych "działał inspektor, który krył takie przypadki".
"Nie wiemy dotąd, jak daleko sięgają macki (hydry)" - dodał prokurator, który zaapelował do ofiar wymuszeń dokonywanych przez tę bandę przestępczą, aby ujawniały takie przypadki i bez obawy zgłaszały się do prokuratury.
Śledztwo w sprawie działalności organizacji przestępczej z udziałem policjantów w służbie czynnej i byłych funkcjonariuszy ujawnione zostało w czasie, gdy czeska policja przeżywa poważny kryzys spowodowany cięciami finansowymi i redukcją personelu.