W rezultacie protestu w centrum miasta utworzyły się ogromne korki. Kierowcy taksówek są sfrustrowani tym, że rząd Izraela, interweniując na rynku paliw w celu zbicia cen, obniżył akcyzę na benzynę, ale nie zrobił tego w przypadku oleju napędowego. Decyzja uderzyła zwłaszcza w taksówkarzy, którzy bardzo często mają auta z silnikiem diesla.
"Minister transportu oznajmił, że się z nami zgadza, ale nie ma poparcia premiera (Benjamina Netanjahu). To nieprawdopodobne, że wydatki na paliwo jeszcze niedawno wynosiły 15 procent naszych kosztów, a teraz już 40 procent. Nie pozwolimy na to dłużej" - powiedział szef związku taksówkarzy Jehuda Bar-Or. Dodał, że taksówkarze protestują nie tylko w obronie własnych interesów, ale i z myślą o pasażerach, gdyż nie chcą podnosić cen na swoje usługi.
Podobny protest taksówkarze przeprowadzili już trzy tygodnie temu. Obecnie domagają się też od władz zwiększenia bezpieczeństwa. Twierdzą, że w ciągu ostatniego miesiąca zaatakowanych zostało 12 kierowców.
Rząd Izraela od ponad półtora miesiąca zmaga się z falą protestów społecznych przeciw rosnącym kosztom utrzymania. W centrach miast znajdują się setki namiotów rozstawionych przez młodych ludzi sprzeciwiających się rosnącym cenom mieszkań i kosztom utrzymania. Trwają też strajki lekarzy, żądających podwyżek i poprawy warunków pracy w publicznych placówkach służby zdrowia.