Około 40 proc. mieszkańców kraju stanowi mniejszość rosyjskojęzyczna.

Przedstawiciele tej mniejszości podjęli obywatelską inicjatywę ustawodawczą, by doprowadzić do zmiany artykułu 4 konstytucji Łotwy, który stanowi, że łotewski jest jedynym językiem oficjalnym w kraju. W ramach tej inicjatywy zebrano ponad 187 tysięcy podpisów, przy czym do nadania sprawie dalszego biegu wymaga się 150 tysięcy, a więc poparcia ok. 10 proc. mieszkańców Łotwy uprawnionych do głosowania.

Reklama

Zgodnie z łotewskim prawem, jeśli inicjatywa obywatelska zdobędzie wymagane poparcie, forsowany przez nią projekt ustawy musi zostać poddany w parlamencie pod głosowanie. Jeśli parlament odrzuci proponowaną zmianę, rozpisuje się w tej sprawie referendum. Język rosyjski stanie się drugim językiem oficjalnym, jeżeli w powszechnym głosowaniu za takim rozwiązaniem opowiedzą się co najmniej 772 tys. głosujących, czyli 50 proc. uprawnionych.

Już teraz wiadomo, że ewentualna zmiana będzie musiała się dokonać w referendum, ponieważ w parlamencie większość mają partie zdominowane przez łotewskojęzycznych deputowanych, którzy sprzeciwiają się postulowanej zmianie. Według agencji APA, głosowanie w parlamencie prawdopodobnie odbędzie się jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia.

Przewodniczący CKW Arnis Cimdars oświadczył, że referendum w sprawie nadania rosyjskiemu statusu języka oficjalnego mogłoby się odbyć 11 lub 18 lutego przyszłego roku.

Jednak referendum także nie wróży się sukcesu. "Biorąc pod uwagę, że rosyjskojęzyczna mniejszość na Łotwie to ok. 40 proc. ludności, a zdecydowana większość jest przeciwna projektowi ustawy, będzie mu trudno pokonać tę przeszkodę i stać się obowiązującym prawem" - ocenia ośrodek analityczny Stratfor.

Kwestia ewentualnej zmiany statusu rosyjskiego od kilku tygodni dominuje w łotewskiej polityce i budzi wiele kontrowersji.

Reklama

Stratfor podkreśla, że niezależnie od ostatecznego wyniku referendum akcja zbierania podpisów pod inicjatywą przez mniejszość rosyjskojęzyczną już odniosła pewien skutek. Sukces akcji zwiększa bowiem presję na słabą koalicję w łotewskim parlamencie, która została utworzona, by wykluczyć z rządu ugrupowanie Centrum Zgody, reprezentujące interesy mniejszości rosyjskojęzycznej.

"To zwycięstwo Centrum Zgody. Jego lider Nils Ulszakovs wyraził poparcie dla inicjatywy, podczas gdy przywódcy kilku ugrupowań koalicyjnych wyrazili wobec niej sprzeciw" - podkreśla ośrodek Stratfor. To także "być może pierwszy krok do przedterminowych wyborów parlamentarnych, po których odsunięcie (tej partii) od władzy może okazać się trudniejsze niż dotąd" - napisano w analizie.

Inicjatywa rosyjskojęzycznej społeczności to wreszcie dowód na rosnący jej wpływ na tamtejszej scenie politycznej, co pośrednio "może służyć zwiększeniu wpływów Moskwy" na decyzje polityczne podejmowane na Łotwie - podsumowuje Stratfor

Około 40 proc. ludności Łotwy stanowią Rosjanie, imigranci z czasów ZSRR i ich potomkowie. Od upadku ZSRR władze Łotwy prowadzą restrykcyjną politykę wobec rosyjskojęzycznej mniejszości. Jej przedstawiciele nie mają łotewskiego obywatelstwa, lecz status obcokrajowca i legitymują się specjalnymi paszportami. Na Łotwie i w Estonii, gdzie również mieszka liczna mniejszość rosyjska, prawicowi politycy określają język rosyjski jako "język dawnych okupantów".