Pierwsze informacje na ten temat pojawiły się w chińskim serwisie mikroblogowym Weibo. Szybko rozlały się po całym internecie. Kim Dzong Un, następca Kim Dzong Ila, zginął dziś o świcie w zamachu w północnokoreańskiej ambasadzie w Pekinie - pisali internauci.
Według rozpowszechnianych na blogach i forach doniesień, zamachowiec lub zamachowcy wdarli się do pomieszczeń zajmowanych przez północnokoreańskiego dyktatora i zastrzelili go. Potem zostali zabici przez ochroniarza.
Czy to kolejna plotka, podobna do tych, jakie można było usłyszeć i przeczytać na temat poprzedniego dyktatora Korei Północnej? Wcześniej media co i rusz obiegały "informacje" o tym, że Kim Dzong Il został zamordowany lub zmarł, a jego miejsce zajął sobowtór. Niewykluczone, że tak jest i tym razem.
Dopóki Kim Dzong Un nie pokaże się światu, internet będzie żył doniesieniami o jego śmierci.
Korea Północna, choć jej gospodarka już dawno popadła w ruinę, jest mocarstwem atomowym. Broń nuklearna, jaką dysponuje, stwarza poważne zagrożenie w regionie Dalekiego Wschodu.