Sytuacja jest znacznie gorsza od tak zwanego chaosu, z którym mieliśmy do czynienia po pomarańczowej rewolucji. (...) Po pomarańczowej rewolucji było więcej wolności, demokracji i zaufania - oświadczył Teixeira w opublikowanym w piątek wywiadzie dla tygodnika "Korespondent". Dyplomata zarzucił Janukowyczowi, że nie realizuje haseł wyborczych, które głosił przed wybraniem go na prezydenta. Uwierzyła mu i Ukraina i UE, lecz niestety, nie spełnił oczekiwań - powiedział Teixeira.
Jest to już drugie w ostatnim czasie wystąpienie unijnego ambasadora, wymierzone w politykę Janukowycza. W lutym podobna wypowiedź Teixeiry doprowadziła do nieprzyjemnej wymiany zdań między Kijowem a Brukselą.
Prezydent Janukowycz od czasu wyboru na prezydenta oświadczał, że koncentracja władzy w jego rękach potrzebna jest do walki z korupcją i wprowadzania reform koniecznych do polepszenia klimatu inwestycyjnego, ale - niestety - nie osiągnął tu wyników - stwierdził wówczas ambasador UE, występując na forum gospodarczym w Kijowie.
Ukraińskie MSZ zarzuciło mu wtedy, że jego wypowiedzi wychodzą poza ramy dyplomacji i oświadczyło, że Teixeira staje się faktycznie uczestnikiem wewnętrznych ukraińskich procesów politycznych i dyskusji politycznej. Bruksela odpowiedziała na to, że nadal ma do Teixeiry zaufanie i oznajmiła, iż komentarze ukraińskiego resortu dyplomacji pod adresem ambasadora UE przyjęła "ze szczególnym rozczarowaniem".
W piątkowej rozmowie z "Korespondentem" Teixeira zapewnił, że w wystąpieniu na forum gospodarczym mówił prawdę. Gdy wymieniałem w swej wypowiedzi prezydenta Janukowycza, to tak naprawdę ja go cytowałem. Przecież on sam podczas kampanii prezydenckiej i przez pierwszy rok rządów powtarzał, że po pomarańczowej rewolucji na Ukrainie panował chaos, nie było porządku, a kraj potrzebuje reform - oświadczył.
Stosunki między Kijowem a Brukselą uległy ochłodzeniu po skazaniu na siedem lat więzienia byłej premier Ukrainy Julii Tymoszenko. Wyrok ten zapadł, gdyż opozycyjną dziś polityk uznano za winną nadużyć przy zawieraniu w 2009 roku przez jej rząd umów gazowych z Rosją.
UE uważa, że wyrok ten jest niesprawiedliwy, gdyż Tymoszenko została skazana za decyzję o charakterze politycznym. Bruksela ogłosiła, że świadczy to o wybiórczym stosowaniu prawa na Ukrainie. Sprawa Tymoszenko doprowadziła do opóźnienia parafowania umowy stowarzyszeniowej między Ukrainą i UE, do czego - zamiast w grudniu ubiegłego roku - doszło dopiero w marcu.