Protestujący zgromadzili się w pobliżu zamkniętej strefy przed siedzibą Europejskiego Banku Centralnego. W trakcie akcji policja użyła armatek wodnych. Organizujący demonstrację sojusz "Blockupy" twierdzi, że część funkcjonariuszy uciekała się do przemocy - czemu policja zaprzecza.

Reklama

Siły porządkowe usunęły uczestników blokad, rozproszyły też liczące do tysiąca uczestników pochody protestacyjne nad Menem i na terenach targowych. Według policyjnej rzeczniczki sytuacja jest obecnie "naprawdę spokojna". Do akcji skierowano łącznie około 5 tys. policjantów, cześć z nich przybyła z innych krajów związkowych. Sojusz "Blockupy" grupuje organizacje z lewej strony sceny politycznej. Jego aktywiści protestują między innymi przeciwko unijnej polityce oszczędności, demontażowi państwa socjalnego i pakietom ratunkowym dla banków.

Chadecki krajowy minister spraw wewnętrznych Hesji Boris Rhein odrzucił krytykę w sprawie jakoby zbyt dużej liczebności użytych sił policyjnych. Według niego funkcjonariusze dbali o to, by mieszkańcy mogli się swobodnie poruszać po śródmieściu, bez groźby wciągnięcia ich w zajścia. "Takie siły były tutaj akurat właściwe" - zaznaczył Rhein.