Sprawca przecieku dotyczącego zbierania przez amerykańską Narodową Agencję Bezpieczeństwa (NSA) danych z internetowych serwerów, zniknął po wymeldowaniu się z hotelu Mira w Hongongu. Nie wiadomo, gdzie przebywa teraz, jednak prawdopodobnie nie opuścił Hongkongu.

Reklama

Edward Snowden dostarczył dziennikarzom"Guardian" i "Washington Post" materiały o rządowym programie podsłuchu (PRISM). Stworzono go za czasów George'a, ale rozbudowano już za prezydentury Baracka Obamy. Pozwala on czytać i podsłuchiwać maile Google'a czy Yahoo, wiadomości na Facebooku czy Skype.

Snowden przewiduje, że w USA zostanie przeciwko niemu wszczęte dochodzenie pod zarzutem pogwałcenia ustawy o szpiegostwie (Espionage Act) oraz działania w interesie wroga. Może dostać wyrok od 10 do 20 lat za każdy dokument, do którego wycieku się przyczynił. Chiny mogą się jednak nie zgodzić na jego ekstradycję.

Ostatecznie decyzję w sprawie sprawcy przecieków podejmie zapewne Pekin, ale zważywszy na niedawne spotkanie chińskiego przywódcy Xi Jinpinga z prezydentem USA Barackiem Obamą, które miało służyć poprawie relacji między obu państwami, Pekin może się znaleźć w trudnym położeniu - pisze agencja AP powołując się na politologów.

Sam nie wyklucza, że poprosi o azyl na Islandii, która słynie z zaangażowania na rzecz obrony wolności w internecie.

Informacje, które Snowden przekazał "Guardianowi" i "Washington Post", dotyczą zbierania przez NSA od 2007 roku tajnych danych z serwerów dziewięciu firm internetowych, m.in. Google, Facebook, Yahoo, YouTube, AOL.