Jens Stoltenberg, choć miał identyfikator z nazwiskiem, nie przedstawiał się. Nie udawał jednak, że jest kimś innym, gdy został rozpoznany. Na kilkuminutowym wideo udostępnionym jako relacja z nietypowego dnia premiera, widać, jak pasażerowie badawczo przyglądają się wiozącemu ich kierowcy.

Reklama

http://www.youtube.com/watch?v=bBXV-LXzeig

Akcja jest elementem kampanii wyborczej Stoltenberga, który stara się o reelekcję. Sam premier zapewniał, że chciał bezpośrednio porozmawiać z Norwegami, usłyszeć ich opinie na temat polityki. - Jeśli jest jedno miejsce, w którym ludzie mówią dokładnie to, co myślą, to jest to taksówka - powiedział szef rządu w rozmowie z gazetą "VG".

A jak na widok premiera siedzącego za kółkiem ich taksówki zareagowali pasażerowie? - Więc zaczął pan jeździć taksówką? - zapytał jeden z mężczyzn. - Przestał pan być premierem? - dopytywał inny. Premier przyznał, że nie prowadził od ośmiu lat - w tym czasie, jako szef rządu, siedział na tylnym siedzeniu jako pasażer. Ci, których woził po Oslo, przyznawali, że z jego umiejętnościami nie jest najlepiej.

"Guardian" zwraca uwagę, że skandynawscy politycy wydają się bardziej dostępni dla zwykłych obywateli niż ich koledzy z krajów położonych bardziej na południu Starego Kontynentu. Na Stoltenberga można wpaść nie tylko w taksówce, ale także spacerując w weekendy po lasach otaczających Oslo.

Norwegowie 9 września zdecydują, czy krajem nadal będzie rządzić Jens Stoltenberg i Partia Pracy.