Według białoruskiego Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego jeden z pasażerów samolotu przekazał pilotom list z żądaniem zmiany kursu. Grożąc detonacją bomby domagał się lotu do jednej z europejskich stolic. Samolot jednak wylądował w Mińsku.
W efekcie białoruskie służby przekonały domniemanego porywacza do poddania się. Wszczęta została sprawa karna. Służba prasowa białoruskiego KGB na razie nie uściśliła, czy domniemany porywacz rzeczywiście posiadał bombę.