Bój pod Iłowajskiem w okolicach Doniecka to najkrwawsza dla ukraińskiej armii bitwa w czasie wojny z wojskami rosyjskimi i separatystami. Ukraińcy, głównie z batalionów ochotniczych, zostali tam otoczeni i przez tydzień starali się wyjść grupami z oblężenia. Regularnie byli ostrzeliwani. Część żołnierzy zostało zatrzymanych przez Rosjan.
Zdaniem dowódców batalionów ochotniczych, za klęskę Ukraińców odpowiada dowództwo ukraińskiej armii, które nie nadesłało posiłków. W związku z tym, jak poinformował prokurator generalny Witalij Jarema, w Dniepropietrowsku przesłuchiwani są naczelnik Sztabu Generalnego Wiktor Mużenko oraz inni przedstawiciele kierownictwa Sił Zbrojnych.
Witalij Jarema podkreślił, że trzeba wyjaśnić, czy tragedia pod Iłowajskiem to pomyłka dowództwa, czy rezultat rosyjskiej agresji. Ukraińcy byli bowiem bliscy uzyskania kontroli nad miastem, jednak przebieg bitwy całkowicie się zmienił, gdy zaangażowały się w nią rosyjskie wojska.
Według prezydenta Petra Poroszenki, który powołuje się na dane wywiadu, już 70% rosyjskich żołnierzy opuściło terytorium Ukrainy. Dotąd żadnych informacji o wycofaniu wojsk nie przedstawiała, ani Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, ani eksperci wojskowi. Wręcz przeciwnie, mówili oni o koncentracji armii i dodatkowych posiłkach.
CZYTAJ WIĘCEJ:Makabryczny sprzęt na usługach rosyjskiej armii: krematorium na kółkach >>>
ZOBACZ TAKŻE:Do Rosji po normalność. W Doniecku brakuje wszystkiego >>>