- Nie wiem nic o tym, by ktoś wydał rozkaz strzelania do protestujących. Byłem kategorycznie przeciwko temu - zapewniał Wiktor Janukowycz w rozmowie z reporterem BBC. Dopytany, czy on sam zakazał użycia broni, odpowiedział, że żadnych rozkazów nie wydawał, ponieważ to nie jego uprawnienia. Przyznał jednak, że również na nim spoczywa odpowiedzialność za rozlew krwi na Majdanie.
Odnosząc się do swojego wyjazdu do Rosji dzień po tragicznej strzelaninie, w której zginęły dziesiątki manifestantów, Janukowycz zapewniał, że wysłanie rosyjskich służb specjalnych do przewiezienia go przez rosyjską granicę było wyłączną decyzją Władimira Putina. - On się ze mną nie konsultował. Jednak jestem mu wdzięczny, że moja ochrona mogła wypełnić to zadanie i uratować mi życie - dodał Janukowycz. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT >>>
Pytany o dokonaną przez Rosję aneksję Krymu, stwierdził, że jest to tragedia Ukrainy. - Ale to, co się zdarzyło, już się zdarzyło. To stało się faktem. Ale trwa wojna. Kiedy mówimy dziś o przywróceniu mu [Ukrainie], pytamy: jak? Wojną? Potrzeba nam kolejnej wojny? - pytał były ukraiński prezydent. Sam siebie wskazywał jako ofiarę konfliktu, który został wywołany przez zamach stanu.
Reporter BBC zapytał Janukowycza również o jego pełną zbytku rezydencję pod Kijowem. - Na terenie tej rezydencji jest dom o powierzchni 630 metrów kwadratowych, który należy do Janukowycza, a który kupiłem za własne pieniądze - deklarował. Ale zapytany, czy wydał 1,7 mln euro na meble, odparł, że wszystko inne, co się tam znajdowało, nigdy nie należało do niego.
- A zoo ze strusiami? - dopytywał dziennikarz.
- A co w tym złego, że go utrzymywałem, te strusie? One po prostu sobie tam żyły. Miałem zakryć oczy i udawać, że ich nie widzę? - odpowiadał były prezydent.
- Czy to znaczy, że prezydent kraju mieszkał na terenie cudzego, prywatnego zoo?
- Pan źle zadaje pytania. Ja nie miałem czasu tam chodzić, ciężko pracowałem. Chociaż kocham zwierzęta...